Gospodarka głupcze!*

Pozwoliłem sobie odwiedzić Pana Prezydenta mojego rodzinnego miasta, aby porozmawiać o firmach rodzinnych, w kontekście sektora MŚP, tematu, który każdego dnia zyskuje na popularności. Na czym polega fenomen firm rodzinnych w Polsce i dlaczego ten temat jest ważny i to właśnie w kontekście samorządów?

Rynek MŚP w regionie, to statystycznie w znaczącej większości przedsiębiorcy wywodzący się transformacji ustrojowej 89/90. Zakładali swoje firmy w zupełnie innej rzeczywistości gospodarczej niż mamy obecnie. Często są to osoby, które z perspektywy zasad rynkowych, biznesowych działają nieco z rozpędu lat 90-tych, czują się już zmęczeni, nie za bardzo potrafią odnaleźć się w obecnej sytuacji rynkowej – zmieniających się przepisów prawa i nasyconego, a czasem przesyconego rynku.

Z drugiej strony, gdy spojrzeć na strukturę przychodów dla miast i jednostek samorządu terytorialnego, jedna trzecia przychodów pochodzi z PIT, czyli poza osobami prywatnymi właśnie od małego biznesu (spółki płacą CIT), wynajmu etc. To ciekawy paradoks, im mniejsza firma tym proporcjonalnie więcej płaci podatku i tym bardziej jest cenna dla regionu. To swoisty fenomen, w którym Państwo wspiera (dotuje) firmy zagraniczne, kosztem niestety dodatkowych obciążeń dla tych najcenniejszych. Przedsiębiorcy traktują to, jako niesprawiedliwość.

Warto jednak zrozumieć, czym charakteryzuje się biznes lokalny, bo tylko głębsze zrozumienie specyfiki tego sektora a także mentalności reprezentujących ich osób pomoże nam wyjaśnić, to co się właśnie dzieje na rynku.
 
Bariery w profesjonalizowaniu biznesów (przeskakiwania z grupy biznesów małych do średnich oraz średnich do dużych) wynikają m.in z tego, że:

  • - Właściciele firm ręcznie sterują swoimi firmami (nie są menadżerami)
  • - Firmy często działają na minimalnej marży a codzienne życie jest niejako na koszt firmy (skłonność wpisywania prywatnych kosztów, jako koszt uzyskania przychodu firmy)
  • - Przedsiębiorcy jednoosobowej działalności gospodarczej często swobodnie dysponują kapitałem firmy (gotówką), co w skrajnych sytuacjach może być potraktowane, jako działalność na niekorzyść firmy.
  • - Często celem prowadzonej działalności gospodarczej przez założycieli (właścicieli) nie jest stricte pomnażanie majątku, zwiększanie wartości firmy (w rozumieniu zwiększania wartości udziałów, wartości rezydualnej) a realizowanie pasji, utrzymanie rodziny i przekazanie warsztatu pracy rodzinie. Czasem to bardziej styl życia, potrzeba wolności, realizacji pasji, robienia tego, co kochają najbardziej.

Takie podejście może być kompletnie niezrozumiałe np. dla funduszy inwestycyjnych/inwestorów - przypadek firmy rodzinnej A.Blikle.

Firmy z sektora MŚP cechuje patriarchalny - autokratyczny sposób zarządzania, trudność w rozdzieleniu życia osobistego od firmowego. Właściciele często przenoszą ten styl zarządzania na obszar rodzinny, co powoduje często niechęć w drugim pokoleniu do podejmowania wyzwań kontynuacji prowadzenia biznesu. Wg badań IBR Polska (Guess)  z 2016 r. tylko 7% studentów szkół ekonomicznych deklaruje gotowość przejęcia biznesu po rodzicach.

Znane są przypadki, gdzie głowa rodziny jest jednocześnie głową  firmy, jest tą głową od kilkudziesięciu już lat, rodzina i firma mają się dobrze (przynajmniej zdaniem „głowy”), niczego więc nie zamierzają zmieniać, zgodnie z mottem głowy rodziny, które brzmi: „Nikt mi nie będzie mówił, jak mam wychowywać dzieci i prowadzić  firmę, którą sam zbudowałem od podstaw“. Zdarzają się także przypadki mobbingu oparte na szantażu - my traktujemy Cię jak członka rodziny, a Ty jesteś nielojalny, nie odwdzięczasz się, albo oczekujesz wyższego wynagrodzenia. Przedsiębiorcy często bardzo silnie utożsamiają się ze swoją firmą i produktem, podchodzą do swojej firmy i produktów bardzo emocjonalnie. Z jednej strony pozytywnie może to wpływać na relacje z pracownikami - entuzjazm i głód pracy oraz osiągnięć potrafi być zaraźliwy.

Przedsiębiorcy oczekują najczęściej indywidualnego traktowania, dlatego są dość wrażliwi i nieufni wobec osób z zewnątrz. Niechętnie korzystają ze szkoleń. Niechęć ta wynika z braku czasu (bieżączka sprawia, że przedsiębiorca nie myśli w perspektywie długoterminowej a bieżącego rozliczania się z kontrahentami) oraz niedoceniania wagi szkoleń, spowodowanych złymi doświadczeniami w tym obszarze.

W przedsiębiorstwach rodzinnych tkwi wielki potencjał wynikający przede wszystkich z ich liczby oraz determinacji w prowadzeniu biznesów. To oni tworzą nowe miejsca pracy, zatrudniając absolwentów różnych uczelni, inwestują prywatne często pieniądze w dostosowywanie młodych ludzi do rynku pracy. Korporacje niestety zwykle drenują rynek, podkupując najlepszych specjalistów właśnie z firm rodzinnych (także dzięki ulgom podatkowym).

Przedsiębiorcy rodzinni to chyba jedyna w kraju grupa społeczna, która podejmując różne decyzje biznesowe każdego dnia ryzykuje całym swoim majątkiem osobistym, często też własnych dzieci.

Największym wyzwaniem stojącym obecnie przed MŚP jest zmiana pokoleniowa (sukcesja) oraz nieprzewidywalność przepisów (uszczelnienie podatków, JPK, VAT, ochrona danych osobowych, prawo pracy), oraz profesjonalizująca się konkurencja.   

Coraz więcej firm rodzinnych dostrzega swoją odrębność i swój potencjał. Po latach, gdy rodzinność firmy była często ukrywana, bo mogła kojarzyć się z mało profesjonalnym sposobem działania, ta sama rodzinność staje się siłą i atutem. Dla firm rodzinnych nastał dobry czas i warto go jak najlepiej wykorzystać. W firmach właścicielskich w sposób naturalny osadzone są wartości, których budowaniem w nowoczesnym biznesie zajmują się zastępy menedżerów i konsultantów    

Dlatego też samorząd staje się naturalnym potencjalnym partnerem  firm rodzinnych. A przynajmniej powinien się nim stać. Jest tu wiele do zrobienia, gdyż przedsiębiorcy sektora MŚP są chyba jedną z niewielu grup zawodowych bez odpowiedniej reprezentacji a przez to, są trochę obok dialogu społecznego. To szerokie pole współpracy na przestrzeni partnerstw prywatno-publicznych, działań społecznych i przedsiębiorczych. Przedsiębiorcy rodzinni nie zwijają swojego interesu z miejsca, tylko dlatego, że skończyła się ulga podatkowa. Wręcz przeciwnie, wrastaja stale w krajobraz regionu. Warto o tym pamiętać.

Krótka rozmowa z Robertem Biedroniem uzmysłowiła mi, ile można realizować wspólnych projektów, jak wiele jest do zrobienia, a czas leci… nestorzy rodzinni młodsi nie będą.

 

Sebastian Margalski

styczeń 2017

 

* Gospodarka głupcze - hasło kampanii wyborczej Billa Clintona w 1992.

Ciekawostki:

14.02.2017 Konflikt w firmie Batycki

Back to Top