Rodzinni filantropi

Dzielenie się z innymi nie jest łatwe, a na pewno mówienie o tym. Sukcesowi biznesowemu towarzyszy często klimat dwuznaczności, podejrzeń, ale ludzie majętni mogliby odegrać istotną rolę w budowaniu kultury filantropii, rozumianej nie tyle jako wspieranie biednych, ile działanie na rzecz dobra wspólnego.

Parę dni temu przyjaciółka, zaprosiła mnie na kameralną galę wręczenia nagród dla utalentowanych młodych architektów. Nagrodzone zostały projekty, które wykraczają poza klasyczne kryteria jakości, tego że zaprojektowany budynek jest po prostu bardzo dobry, widowiskowy, czy funkcjonalny. Jurorzy szczególną uwagę zwracali na to, jak projekt wpisuje się w tkankę społeczną, jak wpisuje w kontekst otoczenia, czy staje się elementem synergii wielopoziomowych potrzeb społecznych, ekologii i funkcji. W ocenie uwzględnia się szczególnie zastosowanie proekologicznych rozwiązań. Organizatorem wydarzenia była Fundacja dla Polski, a moja przyjaciółka jej prezesem. Jest to organizacja zarządzająca funduszami filantropijnymi, w tym bohaterem tego wieczoru, funduszem im. Małgorzaty Baczko i Piotra Zakrzewskiego. Głównym celem powołanego przez członków rodziny oraz przyjaciół funduszu jest pomoc młodym utalentowanym architektom i inżynierom budowlanym oraz popularyzacja najnowszych rozwiązania z zakresu budownictwa społeczno-publicznego. Swoją drogą zbieżność nazwiska z jednym z założycieli naszego stowarzyszenia  IFR - prof. Tadeuszem Baczko, jest absolutnie nieprzypadkowa!

Zwycięskie projekty łączyły w sobie obszar zarówno świetnego rzemiosła, dobrze wykonanego projektu, ale dotykały również obszaru gdzieś pomiędzy. Łączyły sferę sztuki, codzienności i użyteczności poprzez tworzenie nowych obszarów aktywności społecznej - jak choćby miejskie agory, miejsca spotkań, pracy i rekreacji. To swoista awangarda w myśleniu o biznesie, w opozycji do myślenia o zysku za wszelką cenę. Czy powyższe wartości nie są czasem zbieżne z modelową ideą prowadzenia biznesu rodzinnego?

Podczas laudacji na rzecz wyróżnionych młodych architektów, przyszły mi do głowy różne inspiracje w kontekście oczywiście firm rodzinnych.

Pomaganie może stać się źródłem życiowej satysfakcji, furtką do społecznego uznania i akceptacji, a także prestiżu.

Najprawdopodobniej KAŻDA firma rodzinna robi coś na rzecz lokalnego otoczenia, ale wraz z rozwojem biznesu, zmiany statusu społecznego oraz większych ambicji właścicieli, pojawiają się nowe wyzwania oraz potrzeba uporządkowania wielu rozproszonych często aktywności.

Podczas niedawnego Dnia Firm Rodzinnych na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie wiele mówiło się z jednej strony o korzyściach z wejścia w świat spółek publicznych, ale również o czymś pomiędzy samym biznesem a realizowaniem pasji czy potrzeb społecznych, także na własną aktywność po sukcesji, bądź sprzedaży biznesu.

Według socjologa prof. Henryka Domańskiego „elita biznesu stanie się klasą wyższą, gdy w tej roli zostanie zaakceptowana przez społeczeństwo”. To duże wyzwanie i nie stanie się z dnia na dzień.

Architektura to przestrzeń życia konkretnych ludzi w konkretnym środowisku, biznes deweloperski to szczególnie odpowiedzialna dziedzina działalności gospodarczej, a konsekwencje jej realizacji pozostają na pokolenia. To szczególne wyzwanie dla właścicieli.

Zimny w dotyku ale tak modny ostatnio surowy beton połączony ze szkłem i drewnem parkietu, stanowiący zamkniętą przestrzeń wieczornej uroczystości rozdania nagród, stał się dla mnie płaszczyzną niecodziennych inspiracji o filantropii w kontekście przedsiębiorczości rodzinnej.

Fundacje rodzinne, korporacyjne, trusty - to oczywiście nie jest nowy pomysł, od lat jest czymś całkowicie naturalnym szczególnie w krajach anglosaskich. W imieniu rodziny biznesowej zajmują się tym mecenasi kancelarii family office, fundacji filantropijnych, czasem może stać się jednym z narzędzi optymalizacji podatkowej – przekazując pieniądze na cele dobroczynne można część z nich odliczyć od dochodu przed opodatkowaniem, konkretniej osoby indywidualne 6%, firmy do 8%.

Ale filantropia wymyka się prostym schematom narzędziowym. To sposób spełniania siebie,  zobowiązań społecznych, szczególnie wtedy, gdy w opinii właścicieli zgromadzony majątek rodzina zawdzięcza społeczeństwu. Fundusz filantropijny daje możliwość realizacji celów dobroczynnych, ale z tą dodatkową korzyścią, że nie wymaga zajmowania się całą organizacją formalną fundacji, administrowaniem, przepisami. Rodziny mogą dać instrukcję postępowania przekazując fundusze i kierując je na konkretne projekty, mogą również wybrać zakres ewentualnego własnego osobistego zaangażowania albo zachować pełną anonimowość. Możliwości są tutaj bardzo elastyczne i wynikają z konkretnych potrzeb i możliwości.

Czy milion dla milionera, to dużo czy mało? To pojęcie względne. Moim zdaniem stoimy u progu kolejnego dwudziestopięciolecia, w którym szczególną rolę kształtować będzie postawa współpracy społecznej, gry zespołowej, która jeszcze nigdy dotąd nie była tak istotna, jak właśnie dziś.

Sebastian Margalski - rodzinna filantropia

 

Sebastian Margalski
czerwiec 2015

 

 

Ciekawe linki:

 

Tekst znalazł się również w czerwcowym numerze Relacje

Rodzinni filantropi - artykuł Sebastian Margalski

pobierz numer Relacje czerwiec 2015

Zapraszam do poczytania również:

Marzenia nie tylko dla naiwnych Pamięć pokoleniowa, czyli Mniej więcej w centrum Europy, czyli mentor pilnie poszukiwany! Marzyciele, czy rzemieślnicy?

Back to Top