Marzyciele czy rzemieślnicy?

Marzenia powstają w głowie, ale to rzemiosło sprawia, ze marzenia stają się realne. Z tego stwierdzenia narodził się pomysł na projekt społeczno-kulturalny w Domu Towarowym Bracia Jabłkowscy, którego myślą przewodnią jest idea, aby marzenie stało się natchnieniem, a sztuka rzemiosłem.

Aniela Jabłkowska miała kiedyś marzenie. Wymarzyła sobie miejsce, które stanie się czymś więcej niż tylko miejscem na zarabianie pieniędzy. Na założenie sklepu dostała od swoich braci 4 ruble, była to całkiem spora suma jak na drugą połowę XIX w. Kupiła za nią komodę z czterema szufladami w suterenie przy ul. Widok.

Gablota Anieli Jabłkowskiej - prekursorki Domu Towarowego Braci Jabłkowskich Antyczna komoda Anieli Jabłkowskiej - prekursorki Domu Towarowego Braci Jabłkowskich

Ta komoda stanowiła ladę, a cztery szuflady stanowiły magazyn towarów Anieli. Handlowała materiałami potrzebnymi do szycia w domach. Rozwijała asortyment i poszerzała grono klientów. W 1884 roku już wspólnie z Braćmi założyła firmę, którą znamy dziś pod nazwą Dom Towarowy Braci Jabłkowskich.

Powstał wtedy obiekt, który w okresie międzywojnia był jedynym takim miejscem w Warszawie. Pisałem o tym ponad pół roku temu w tekście Na dachu Warszawy wszystko jest możliwe.

„Marzyciele i rzemieślnicy” to, jak podkreślił Jan Jabłkowski podczas uroczystego przekazania całego piętra (ok. 1.000 m2) powierzchni w kamienicy miejskim aktywistom, takie „Marzenie 2.0”. Wydarzenie wyprzedzające swój czas.

To miejsce, które rodzina Jabłkowskich 1.10.2014 przekazała aktywistom społecznym, aby stało się centrum społecznościowym, zaczynem nowej ery rozwoju miasta. Podczas inauguracji prof. Benjamin Barber powiedział, że na naszych oczach zmienia się rola miastotwórcza środowisk miejskich. Uzasadniał, że świat powinien postawić na współpracę miast, jako warunek sprostania wyzwaniom współczesności a właściwiej przyszłości.

To dość rewolucyjne podejście, ale trudno odmówić logiki w takim podejściu. Szczególnie, jeśli mówimy o przyszłości, a zmiany, które obserwujemy zachodzą gwałtownie i nieprzewidywalnie. Zmienia się też koncepcja samej zmiany i jej roli.

Moim zdaniem wydarzenie w Domu Jabłkowskich jest warte, aby w nim uczestniczyć. Uwielbiam inspiracje wyrosłe z marzeń, to mnie wznosi i inspiruje do odwagi w podążaniu za własnymi marzeniami.

Marzyciele nie mogliby żyć bez pracy rzemieślników, ale i rzemieślnicy bez marzeń stają się ubożsi. Wyzwanie, aby stało się prawdziwym wyzwaniem, na miarę epoki, powinno rodzić się poprzez iskry i z nich wykrzesać prawdziwą i trwałą zmianę.

Trudno mi dostrzec inną drogę, która tworzy się bez tarć między różnymi światami. Rewolucje przynoszą ofiary, ale nie o rewolucji tu myślę.

Ciekaw jestem, jak potoczy się historia domu innowacji społecznych przy Brackiej, mam nadzieję, że paradoksalnie innowatorom nie zrobi się zbyt wygodnie i ciepło na trzecim piętrze… a marzyciele nie zaczną się skupiać na utrzymaniu takiego stanu. Chłód i niewygoda generują czasem niezwykłe zmiany, które nie pojawiłyby się w innej sytuacji. Niektórzy nazywają to syndromem najedzonego kota. Mam nadzieję, że prawdziwy głód innowacji społecznych sprawi, że aktywiści twórczo zetkną się z przedstawicielami miasta, a także, co mi najbardziej leży na sercu - szeroko pojętym biznesem. To na styku tych obszarów moim zdaniem może powstać duża zmiana społeczna.

Nie tak dawno temu Piotr Voelkel, (którego swoją drogą bardzo wysoko cenię) powiedział mi coś, co chyba nieźle pasuje do tej sytuacji. Użył oczywiście do tego swoistej metafory, powiedział to mniej więcej tak: Jeśli zbierzemy w jednym miejscu najlepsze samiczki i samczyków, jakie tylko zdołamy zdobyć i rozdzielimy je w osobne kojce wg płci, to żadne pieniądze, inicjatywy i aktywność nie sprawią, że pojawi się potomstwo. Warunkiem silnych i trwałych zmian są twórcze spięcia i na ich styku pojawiają się trwałe procesy.

Zdarza się, że duża zmiana zaczyna się od wkurzenia (żeby nie powiedzieć mocniej). Łączy się to z silnymi emocjami, ale może bez nich byłoby jeszcze trudniej zrobić właśnie ten krok?

Marzycielom warto dawać narzędzia, by stali się rzemieślnikami, ale to zapewne nie wystarczy. Mam głębokie przekonanie, że organizatorzy przedsięwzięcia dobrze to sobie przemyśleli i na naszych oczach zaczną tworzyć się niecodzienne wydarzenia… Marzę, aby stały się one zaczynem głębszych zmian społecznych tkanki miejskiej. Ba, stały się wzorcem do przenoszenia na tkanki kolejnych miast. Siedziba Domu Towarowego Braci Jabłkowskich przy Brackiej zasłużyła na projekt 2.0. swojej historii. Właśnie taki rodzaj historii przeplatającej się z przyszłością sobie wymarzyłem, podczas pamiętnej rozmowy na dachu Warszawy z Martą Jabłkowską.

galeria zdjęć


Grupa inicjatywna marzycieli i rzemieślników to: Dom Towarowy Braci Jabłkowskich, Towarzystwo Inicjatyw Twórczych “ę”, Pracownia Badań i Innowacji Społecznych “Stocznia”, Innovatika, Grzegorz Lewandowski.

Sebastian Margalski - marzyciele czy rzemieślnicy w dom towarowy braci jabłkowskich

 

Sebastian Margalski
październik 2014

 

 

Tekst ukazał się również w Magazynie Firm Rodzinnych - Relacje. 1.12.2014.

Magazyn firm rodzinnych - marzyciele czy rzemieślnicy?

 

Zapraszam do poczytania również:

kongres firm rodzinnych ibr polska sebastian margalski adrianna lewandowskaPamięć pokoleniowa, czyli Mniej więcej w centrum Europy, czyli mentor pilnie poszukiwany!Słodkie owoce mrówczej pracyLudwisarnia Felczynski - najstarsza firma rodzinna w PolsceRefleksje o mentoringu firm rodzinnych

   
   
Back to Top