Co byś zrobił, gdybyś się nie bał?

Dość banalne pytanie, pomyślał… łatwo je zadać, nawet na samym początku rozmowy, brzmi całkiem mądrze, stwarza przestrzeń do otwarcia się dla intymnej opowieści. Zawsze robił tą mądrą minę… zawsze słuchał uważnie, ochoczo przytakiwał… Zachęcał do rozwinięcia myśli.

Zwykle chwyta niezawodnie. Gdy zauważał błysk w oku opowiadającego, wiedział, że już „jest w domu”, wiedział, że zadziałało. Siedział w swoim wygodnym uszatym fotelu, swojej bezpiecznej przestrzeni. Tak ten fotel jest naprawdę świetny. Wyglądasz w nim całkiem nieźle - mruknął z zadowoleniem sam do siebie. Dobrze, że dałeś się jej namówić na jego kupno. Przymknął delikatnie oczy z zadowolenia. Nie pozwalał swoim myślom na wędrówki poza przestrzeń rozmowy. Jego pytania pomogły przecież tak wielu ludziom. Jesteś w tym całkiem niezły - pochwalił się w myślach… Zresztą miał ku temu twarde podstawy, spora lista zadowolonych klientów jest zauważalną na rynku rękojmią jakości.

Co byś zrobił, gdybyś się nie bał? Jego kostium profesjonalisty zawsze skutecznie go chronił przed zbytecznymi wędrówkami, zwłaszcza gdy na przeciw siedzi ktoś, kto oczekiwał jego wsparcia. Zawsze chętnie służył wsparciem. To przecież Twoje przeznaczenie powtarzał często. Jesteś po prostu profesjonalny, nie poddajesz się zbytecznym emocjom. Co byś zrobił, gdybyś się nie bał? 

Nie, to niedorzeczne! - omal nie krzyknął. Chwycił stojący obok kubek… tak bardzo uwielbiał, gdy jest tak gorący, przed chwilą wypełniony jego ukochaną herbatą… wziął głęboki wdech… płuca zazdrośnie zaczęły wchłaniać każdą cząsteczkę aromatu jego ulubionej Earl Gray… oj tak, mógłby nie jeść, ale bez herbaty nie wyobrażał sobie życia… zapach herbaty zawsze go koił… ostrożnie przyłożył usta do krawędzi kubka… Co byś zrobił… szlag! Omal nie wylał całej zawartości na swoje spodnie. Co się dzieje? Co tak wibruje? Sięgnął do kieszeni marynarki… pulsująca wibracja połączenia przychodzącego… zwykle o tej porze do niego nie dzwoniła… 

Nie miał w zwyczaju odbierać telefonu podczas spotkań… Zrzucił połączenie… Spojrzał tylko kątem oka na ekran… - Czekam na dole! Lecimy!

Wdech, wydech… ćwiczył metody oddechowe, zawsze pomagały mu przywrócić właściwy rytm jego sercu… szybko i skutecznie… Wdech i wydech... Co byś zrobił…? Na języku poczuł słony smak łzy, która niepostrzeżenie ześlizgnęła się po jego policzku… znał aż za dobrze ich smak.

Czekał na tę podróż, wyczekiwał tego telefonu… to już dziś? Myśli zaczęły zapychać mu umysł… zadrżał w środku… powoli schował telefon do kieszeni… drżały mu ręce… - lecimy… to już dziś… czekam na dole… co byś… 

- Na dziś kończymy - wypowiedział na głos, choć nie był pewien, czy rzeczywiście te słowa wyszły z jego ust.

Prze… przepraszam, na dziś kończymy spotkanie - wypowiedział jeszcze raz - powoli, aby upewnić się, że każde słowo wychodzi z jego ust - stało się coś wielkiego, o czym marzyłem całe życie… jedyne co potem sobie przypominał, to dźwięk jego własnych kroków, chłodne powietrze w płucach i dotyk dłoni… 

Są takie marzenia, na które czekasz całe życie, dojrzewają w Tobie, czekają na swój czas… masz je w sobie, schowane głęboko w swoim plecaku z życiem… odłożone gdzieś na dnie, przygniecione codziennością… jesteś profesjonalistą, nie poddajesz się zbędnym emocjom, jesteś przecież poważnym człowiekiem. Pomagasz innym. - co byś zrobił, gdybyś się nie bał? Zadajesz to pytanie innym, pomagasz znajdować innym ścieżkę, jesteś w tym naprawdę niezły… co byś zrobił… czekam na dole… lecimy… 

Marzenia są nienegocjowalne… jeśli dotykają prawdziwego Ciebie, sprawiają, że nie wiesz kiedy, uświadamiasz sobie nagle, że stoisz przy drzwiach… podnosisz drżącą rękę i z bijącym sercem mocniej naciskasz klamkę… z pewnym oporem, skrzypiąc, drzwi uchylają się i… wtedy wszystko się zmienia… 

 

Kolor oczu - zapraszam do lektury

 

Back to Top