Ramy czasu
Poznali się całkiem przypadkiem, tknęło go, czemu by nie spróbować. Stworzyli unikatowy zespół. Ona maluje światłem, zatapia w ogniu barwy nieba i ziemi, aby wydobyć z niej magię refleksów i odcieni. Poszukuje inspiracji wśród sklepień dawnych świątyń, eksplorując egzotyczne arabeski, aby swoim pracom oddać ich ducha i bogate znaczenia.
On wyjątkowo twardo stąpa po Ziemi, ułożony jak wskazówki sekundnika tworzonych przez niego czasomierzy. 4 uderzenia na sekundę, 28 800 w godzinę, ani jedno więcej, ani mniej, bardzo precyzyjnie. Od lat przywraca godność starym zegarkom, tworząc im oprawę zagubioną przez wieki burzliwych wydarzeń ich życia.
Tak bardzo różni, jak noc i dzień, księżyc i słońce, myśl i materia. Stworzyli fantastyczny, uzupełniający się zespół.
W czasach ciągłego optymalizowania procesów, automatyzowania linii produkcyjnych oraz przenoszeniu środków produkcji w relację - inwestor - podwykonawca, praca rąk ludzkich staje się czymś unikatowym i odchodzącym w mroki przeszłości. Zanika w procesie unifikacji wytwarzania coraz doskonalszych, podobnych do siebie produktów. Praca rąk ludzkich jawi się tu, jako relikt przeszłości, nie dość doskonały, aby konkurować z robotami. A jednak, to ta pozorna niedoskonałość jest podpisem mistrza. Sprawia, że wprawne oko od razu dostrzeże autora, swoiste DNA jego dzieła. Jakby pozostawił swój odcisk palca, przypadkowo gdzieś na deklu koperty.
Podobnie jak w świecie muzyki, coraz doskonalsze odtwarzanie dzieł dawnych mistrzów przez kolejne pokolenia adeptów podróży po biało-czarnych klawiszach, zacierają coraz bardziej możliwość rozpoznania grającego, tak coraz doskonalsze produkty zacierają ich prawdziwy charakter, myśl i dotyk mistrza, nadający mu życie. W pewien sposób odbiera to ich ludzki charakter. Jak gramofonowa płyta, która oddaje dźwięk nie tak czysty i doskonały w porównaniu do jej cyfrowego odpowiednika. Jednak wielu z nas kocha te ciepłe, trafiające do głębi duszy dźwięki, wraz z towarzyszącymi jej trzaskami. Gdzie tu tkwi rozsądek? W czym tkwi tajemnica?
W starej kamienicy przy Siemiradzkiego w śródmieściu Krakowa mieści się pracownia Pawła Hołdy. Nie znam podobnego miejsca w naszym kraju. To tu, w czarownych wnętrzach pracowni Pawła myśl zmienia się w formę, bardzo konkretną formę. Z bloku brązu cynowego oraz srebra powstaje rama wszystkiego tego, co najdroższe i najbliższe sercu. Całość okryta szafirowym szkłem. Zagubiony w historii mechanizm, zawsze wyjątkowa tarcza, specjalnie dobrane wskazówki - godzinowa, minutowa, sekundowa… nadające życie kawałkowi materii.
To właśnie dziś księżyc, symbol nocy, tajemnicy i magii, a jednocześnie rytmu życia, cyklu natury, kolejno następujących po sobie faz… dzieło sztuki Ani Betley, otrzymał życie z ręki mistrza. Uroczyście nakręcona sprężyna wprawiła w ruch mechanizm, poruszający bardzo symbolicznie wskazówki, pokazujące upływający czas.
Czas nie wyróżnia nikogo, jest egalitarny, dotyka każdego z nas w dokładnie takim samym stopniu. Jest tym, czego zawsze mamy zbyt mało.
Wielokrotnie zastanawiałem się, dlaczego akurat zegar i czas jest dla mnie tak ważną częścią mojego życia. Być może wynika to z mojego sentymentalnego charakteru. Czas jest piękną metaforą naszego życia. Najpiękniejszą chyba z nich opowiedziała mi niedawno bliska mi osoba. Opowiedziała mi o jednej z ważniejszych nauk, którą otrzymała od swojego ojca. Kiedyś, dość niespodziewanie, w kuchni przy herbacie, tato podał jej do ręki swój stary, wysłużony życiem zegarek. Powiedział wtedy:
Przyłóż ten zegarek do ucha, wsłuchaj się w dźwięk, który wydaje mechanizm, w jego melodię… słyszysz, jak uciekają kolejne sekundy? One biegną zawsze do przodu, nie zatrzymują się. One też nigdy nie wrócą.
Pamiętaj, że cokolwiek robisz w życiu, czego sobie nie zaplanujesz, ani jedna z nich nie wróci nigdy…
Wszystko to, co robisz w życiu, co planujesz, czego się obawiasz… są jak te uciekające sekundy. Wykorzystaj swój czas w taki sposób, jakby żadna z tych chwil nigdy nie wróciła.
Nakręcany zegarek w dobie wszystko-mierzących smartwatchy, podłączonych do telefonów komórkowych wyposażonych w kilkunasto rdzeniowe procesory ze sztuczną inteligencją i technologiami łączącymi z krajowymi wzorcami czasu staje się reliktem przeszłości. Mało funkcjonalny i nie dość dokładny, aby sprostać wymaganiom naszej codzienności. A jednak kolejne pokolenia sięgają po ten relikt dawnej epoki, przykładają tą cząstkę materii do ucha i zatapiają się w refleksji… nad czasem, którego mamy zawsze zbyt mało, aby zrobić wszystko to, na co mielibyśmy ochotę.
Post scriptum
Mechanizm (serce) który napędza zegar, to szwajcarska ETA 2801-2, produkowana w latach 1983-2021. To takie popularne i lubiane "TDI, lub TFSI, spotykane w samochodach wielu marek"
źródło:
https://www.watch-wiki.net/doku.php?id=eta_2801-2
https://reference.grail-watch.com/movement/eta-2801-2/
https://watchbase.com/eta/caliber/2801-2
Pełna galeria zdjęć
Zapraszam do przeczytania
Pierwsza część - relacja z tworzenia tarczy do tego zegarka - Anna Betley Enamel Art