Niezłomność w cenie

Jeśli coś zaczniesz robić, coś Ci wychodzi, to Cię to nakręca, chcesz działać dalej, sprawia Ci to przyjemność i w pewien sposób spełnia. Być może to dzieło przypadku, splotu okoliczności, zapewne również wrodzonego talentu, ale chyba przynosi odpowiedź na pytanie, co sprawia, że dana osoba zajęła się akurat tą konkretną dziedziną zawodową.

Taką odpowiedź otrzymałem, gdy zapytałem o początki firmy Panią Alinę Cieszkowską, kipiącą zaraźliwie pozytywną energią właścicielkę firmy czapniczej Cieszkowski

Przekroczenie progu pracowni przy ul. Targowej 18, to wyprawa do Świata opowieści do historii miasta, jego mieszkańców, sławnych osobistości, gwiazd sceny, ale też zwykłych ludzi, którzy po prostu dbają o swój wygląd.

Pani Alina, to skarbnica wiedzy o Świecie który mija, ale również w pewnym stopniu na naszych oczach odradza. Tak przynajmniej obydwoje sądzimy. Wszechogarniająca taniość, jednorazowe życie, związki, przekonanie, że lepiej coś wyrzucić i kupić nowe, to sprawia, że zapewne większość zakładów rzemieślniczych w ciągu najbliższych dwudziestu lat zostanie zamkniętych. Nie pomaga temu brak chętnych do podjęcia tego trudnego zawodu uczniów. Osobiście uważam, że w pewnym stopniu trend korzystania z dobrodziejstwa rzemiosła odradza się w młodym, świadomym pokoleniu, ale to temat na osobną opowieść, wiele też już na ten temat napisano.

Każdy rzemieślnik, wykonujący swoje produkty, może wiele, wiele o nich opowiedzieć. Każda czapka, to wielogodzinna praca, szycie, naciąganie na klocu, gotowanie w parze w specjalnym kociołku, prasowanie, zszywanie, doszywanie, naszywanie. Nic nie może odstawać, odginać się. Żadnego purchelka ani nic takiego. Każda czapka ma swoją formę, taki kloc drewniany. Takich form już nikt nie robi, te mają już kilkadziesiąt lat. Oczywiście są odpowiednio zabezpieczone, więc wilgoć, gotowanie nic im nie robi. Taką czapkę można zwinąć, schować np. do kieszeni i po rozwinięciu wygląda jak nowa.

Czapkę, lub kapelusz można powiększyć, albo pomniejszyć. Są klienci, którzy kupują markowe czapki np. w „ciuchlandach”, kupione gdzieś w Świecie, bądź odziedziczone w rodzinie. Są często przedmiotem sentymentalnym i w rękach Pani Aliny zyskują drugie życie. Jest w tym coś pięknego, nadawanie drugiego życia starym przedmiotom, dodawanie im nowego ducha, to coś, co mnie autentycznie kręci.

Kto odpoczywa, ten rdzewieje. Napis-motto zawieszony między nićmi w pracowni genialnie definiuje ludzi pracy, ludzi, którzy tworzą. Dla nich nawet wypoczynek, jest swoistą pracą, aktywnością fizyczną. Żadna z osób, z którymi o tym rozmawiałem, nie wyobrażają sobie emerytury w klasycznym rozumieniu siedzenia przed telewizorem, łowienia ryb etc. Fajnie oczywiście brzmi: "Marzę o tym, aby przesiedzieć cały dzień w kapciach z kubkiem kawy w ręku, ale w praktyce to bardziej męczące niż najcięższa praca".

Gdy myślę o wspólnej cesze ludzi rzemiosła, pierwsze na myśl co mi przychodzi, to niezłomność charakteru. Z jednej strony to wieloletnia edukacja, mozolna nauka, estyma zawodowa, pokora wobec uprawianego rzemiosła i kult pracy, ale również niezłomność do wydarzeń zewnętrznych.

sentencja-cieszkowski-rzemioslo

Jerzy Blikle podniósł z gruzów Warszawy w 1945 roku pozostałe po firmie dwa słoje z marmoladą, aby na nowo zreaktywować firmę. W czasach PRL uporczywie nie poddawał się próbom zniechęcenia do prowadzenia firmy przez aparat Państwa. Mawiał wtedy swojemu synowi Andrzejowi - „jak zabiorą to siła wyższa, ale sam nie oddam”. Walka Jabłkowskich o odzyskanie kamienicy DTBJ to historia na niejedną jeszcze książkę… zabudowanie w powojennych gruzach kamienicy przy Marszałkowskiej witryny sklepu przez Marcina Cieszkowskiego, czy zdobywanie surowca, aby cokolwiek wyprodukować wpisuje się w moją charakterystykę niezłomności.

Być może łatwiej walczyć z jawnymi przeciwnościami, jeśli traktujemy je jak wroga. W tym sensie łatwiej mentalnie w ramach buntu, czy protestu walczyć, stawiać czoła trudnej codzienności. Życie w czasach pokoju, w wolnym kraju stawia przed nami innego rodzaju wyzwania. Dziś słowo walka zyskuje nieco inne znaczenie.

Media i politycy wciąż nam wmawiają, że Ci wrogowie są nadal, że Ci stoją tam gdzie stali Oni, ten niszczy a ta okrada.

Codzienność przynosi nam codziennie nowe wyzwania, a to pęknięta rura, podwyżka czynszu, a czasem wręcz konieczność wyprowadzki. Szczególnie gdy na terenie Twojej siedziby zaplanowana jest budowa drogi ekspresowej.

Pani Alina nie ma ochoty na przeprowadzkę, klienci znają to miejsce, to zawsze kłopot a poza tym wielki koszt, którego nie sposób pokryć. Szczególnie trudno konkuruje się o dobry lokal z bankami, bądź tzw. sieciówkami. One obracają miliardami i stać je na miejskie koszty rynkowe.

Mentalnie od razu odrzucam protesty, jako z natury mało konstruktywne. Wolę budować niż protestować i niszczyć. Wolę nowe tchnienie życia w dawne wartości, takie wartości 2.0.

Zmiany zazwyczaj są trudne, łatwo o nich mówić, pisać, a trudniej zmagać się z nimi. Historia niezłomności rzemieślników buduje jednak we mnie wiarę w możliwości pozytywistycznych rozwiązań. A takie rozwiązania na pewno istnieją. Rzemieślnicze firmy wielopokoleniowe powinny być traktowane przez Państwo, jak srebra rodowe. Z należytą starannością. To przecież nasza tożsamość, genotyp przedsiębiorczości narodowej. Reprezentują wiele wartości, które należy kultywować, promować i wspierać. Być może warto pomyśleć o utworzeniu stowarzyszenia bądź fundacji, spółdzielni, to ciekawe wyzwanie dla prawników z dobrymi pomysłami i dobrą wolą. Być może znajdzie się wspólna przestrzeń wśród większych firm rodzinnych, np. Domu Jabłkowskich. Jestem przekonany, że to pomysł na nowe życie rzemiosła, takie 2.0., ale i dobry pomysł, także biznesowy. Nisze potrafią być w cenie.

Dwa psy, wyrywające sobie kapelusz w logotypie Cieszkowskich, to symbol jakości, której nie spotkamy między półkami w hipermarkecie. To wyroby powstałe z pracy rąk ludzkich, doświadczeń kilku pokoleń Państwa Cieszkowskich i zupełnie innego postrzegania na sposób życia. Nie jednorazowy, nieco głębszy, inny. Gratis otrzymujemy mnóstwo opowieści o życiu miasta. Można powiedzieć, to produkty z rękojmią jakości, popartej ponad 150-letnim doświadczeniem.

Pani Alino, pięknie dziękuję za świetnie doradzoną czapkę, jest wyjątkowa, obiecuję nosić ją na głowie:)

link do galerii zdjęć

Sebastian Margalski - firma rodzinna Cieszkowski

 

Sebastian Margalski
styczeń 2015

 

 

Ciekawe linki:

 

Zapraszam do poczytania również:

Marzyciele, czy rzemieślnicy? Pamięć pokoleniowa, czyli Mniej więcej w centrum Europy, czyli mentor pilnie poszukiwany! Ludwisarnia Felczynski - najstarsza firma rodzinna w Polsce

   
Back to Top