Powiew wiatru z zachodu

W szarej rzeczywistości 1978 roku jawił się jak ożywczy wiatr, nadciągający znad morza śródziemnego. Następca Fiata 125 stanowił zdecydowany krok do przodu. Zaskakiwał wielkością wnętrza, bryłą nadwozia, miękkim a tym samym komfortowym zawieszeniem. 

Opracowano jego wersje przedłużone, ciężarowe, coupe, 4x4, a nawet rajdowe… wiązano z jego produkcją wielkie nadzieje. Jego głównym przeznaczeniem był eksport, aby zapewnić gospodarce PRL dopływ waluty.

Jego początki owiane były mgłą tajemnicy. Do dziś spekuluje się, jak właściwie powstał jego projekt i kto jest jego praojcem i pramatką.

Wiadomo za to, że te charakterystyczne zegary to projekt polskiego konstruktora, Zbigniewa Watsona - na owe czasy wyjątkowo nowoczesny, żeby nie powiedzieć - ekstrawagancki projekt. 

Charakterystyczna siatka będąca tłem cyferblatów miała się kojarzyć z rysunkiem technicznym oraz z pierwszymi programami do projektowania komputerowego… 

Dziś staje się inspiracją dla powstania zupełnie nowej serii zegarków automatycznych znanej i lubianej marki Xicorr Watches, a których dusza narodziła się właśnie tu, za płotem tego zakładu. Marki, która w swoim DNA zawiera cząstkę etyliny i smarów. Inspiracja wprost z deski kreślarskiej inż. Watsona, która może zdobić przyszłą kolekcję zegarków Mistral.

To dopiero prototyp, weryfikacja, czy ten projekt ma sens, czy komukolwiek się spodoba i trafi w tej, czy podobnej formie do seryjnej produkcji. Być może na rynek trafią 4 wersje kolorystyczne… najbardziej chyba ciekawy jestem wersji zielonej 🙂

Uwielbiam projekty powstałe z marzeń, inspirowane wielkimi sprawami, tęsknotą do dawnych osiągnięć technologicznych. Projekty będące z jednej strony uczczeniem uporu i konsekwencji tamtych ludzi ale i inspiracją dla nas dziś… inspiracją, że warto marzyć i sięgać po tematy, będące do tej pory domeną tych większych i lepiej rozwiniętych krajów.

A sam zegarek? Przywodzi na myśl marzenia o produkcie globalnym. 

W Marsylii Mistral potrafi wiać nawet przez 100 dni w roku, zwykle z siłą 6 stopni w skali Beauforta… Potrafi przynieść nową pogodę, być zapowiedzią zmiany. 

Wersja eksportowa Poloneza nosiła właśnie nazwę Mistral i stanowiła wielką nadzieję, do sięgnięcia na rynek globalny… Wtedy z przyczyn obiektywnych nie udało się osiągnąć zamierzonych celów… być może dziś, w innej skali Adam (właściciel marki) znajdzie sposób, aby trafić do serc i porwie dusze europejczyków... oby zachwycił swoim czasomierzem kolejne pokolenie marzycieli, porwie czasomierzem, którego dusza wywodzi się z początku lat 70’tych, z marzeń inż. Watsona i wielu wielu innych, współpracującym z nim inżynierami o sieganiu po nowe zdobycze techniki i luksusu.

 

Back to Top