Pierwszy oddział stowarzyszenia, czy to ważne?

Gdy kilka lat temu rozmawiałem z szefem szwajcarskiej organizacji firm rodzinnych (oczywiście znacznie większej od naszej) dowiedziałem się o różnych etapach rozwoju takich organizacji jak nasza. Ważnym momentem w cyklu ich życia jest właśnie samoorganizacja. Czy jest możliwe puszczenie swobodnie kuli w dół zbocza i bierne przyglądanie się, jak kula nabiera kształtu, rozmiaru… rośnie w oczach i dojrzewa?

Uważam, że równie mocno należy postawić zarówno na samoorganizację, ale jednocześnie równie intensywnie wspierać ten proces. Transfer doświadczeń, przekazywanie dobrych wzorców, stu procentowe zainteresowanie i zaangażowanie w to, co robią inni jest moim zdaniem warunkiem, aby następował stały postęp.

Uczestniczyłem w wielu spotkaniach, warsztatach, które miały z animować społeczności, zainspirować i rozdzielać role aktywności członków naszego stowarzyszenia. Dużo mądrego gadania, ale zwykle takie spotkania kończyły się na papierowym entuzjazmie. Dziś wiem, że najtrudniejszym czynnikiem jest wdrażanie, mozolna, pozornie niewidoczna mrówcza praca, dzień po dniu. Polega ona na komunikowaniu się, egzekwowaniu, wsparciu a przede wszystkim czynnym angażowaniu się w procesy aktywności członków stowarzyszenia. To właśnie poprzez aktywność poszczególnych osób, a następnie grup osób można zacząć myśleć o tworzeniu środowiska. Nie wystarczy wskazywać drogi, samemu należy nią podążać.

Oczywiście jest stanowczo zbyt wcześnie, aby przesądzać o sukcesie oddziału. Nie zdążył się jeszcze właściwie ukonstytuować. Uważam jednak, że to pierwszy tak ważny krok w samoorganizacji środowiska, polegający na aktywizacji grupy przedsiębiorców, zebranie deklaracji, podpisów, zorganizowanie kolejnego spotkania o określonej agendzie etc. Wygląda to wszystko niezwykle obiecująco.

Dlaczego uważam, że dzisiejsze wydarzenie jest ważne? Uważam tak, gdyż niniejsza inicjatywa jest przejawem budowania w miejsce dzielenia, tworzenia w miejsce niszczenia. Jest również konkretną inicjatywą 31 firm -  przedsiębiorców właściwie, gdyż członkami stowarzyszenia są osoby fizyczne. To oni podjęli decyzję o zorganizowaniu się w ramach barw naszego stowarzyszenia i staną się już dziś mam nadzieję dobrym wzorcem dla kolejnych takich inicjatyw w regionach.

Drugim powodem jest to, że siła stowarzyszenia zaczyna się właśnie od regionów. To siła poszczególnych oddziałów stanowi trzon całej organizacji, a to warunek do rozpoczęcia myślenia o tworzeniu grupy reprezentatywnej naszych wspólnych interesów. Dopiero suma takich inicjatyw może stać się partnerem dla innych organizacji, występowania w procesie zmiany legislacji, czy w końcu zmiany społecznej, której tak bardzo obecnie nam potrzeba.

Zmiana rodzi zwykle opór, potrzeba tu sporej dawki zaufania społecznego, którego akurat w naszym społeczeństwie odczuwamy deficyt. Mamy skłonność do budowania własnego podwórka, często kosztem innych a wręcz w opozycji do innych, szczególnie organizacji. W tym przypadku możemy pokazać, że jesteśmy razem.

Andrzej Blikle i Sebastian Margalski - uchwała o założeniu pierwszego oddziału stowarzyszenia firm rodzinnych
Wracając, do samego procesu złożenia wniosku o utworzenie oddziału, wcale nie było tak prosto. Na co dzień zmagamy się z brakiem społecznego zaufania, także we własnym podwórku, ale upór to silna cecha. Zdjęcie na facebooku zakomunikowało to historyczne wydarzenie. Oby tylko było jak u Hitchcocka, oby teraz temperatura tylko rosła.

Marzę o tym, aby być świadkiem uruchamiania się kolejnych tego typu inicjatyw w naszym kraju. Drodzy rodzinni, macie tu moje serce i operacyjne wsparcie.

 

Do pobrania

 Uchwała zarządu IFR

Back to Top