Opolskie u-Rodziny A.D. 2015 - garść refleksji

Dopiero co w pamięci na dobre rozgościły się wspomnienia siódmego Zjazdu Firm Rodzinnych w Warszawie, a już niemal za chwilę należało zacząć robić miejsce dla emocji kolejnego, ósmego. Emocje rozpoczęły się w październiku. Czy rok to długo, czy krótko?

Każdy Zjazd jest inny, szczególny i na swój sposób wyjątkowy, kolejne miasta z ich włodarzami witają rodzinnych przedsiębiorców z coraz szerzej otwartymi ramionami, chcą się pokazać z jak najlepszej strony. To nie tylko kwestia uprzejmości, ale też roztropności, bo wielu z nich coraz bardziej zdaje sobie sprawę z potencjału, jaki drzemie w naszym środowisku.

„Po raz pierwszy spotkaliśmy się osiem lat temu w Kędzierzynie-Koźlu, dziś znów jesteśmy na Opolszczyźnie“ – takimi słowami przywitał zebranych w piątkowe przedpołudnie pod gościnnym dachem rodzinnego Dom-EXPO prof. Blikle - prezes stowarzyszenia IFR.

fot. 26.11.2015 - Uroczyste rozpoczęcie VIII Zjazdu Firm Rodzinnych u-Rodziny w Opolu od lewej prof. A.Blikle – prezes IFR, Andrzej Buła - Marszałek woj. opolskiego oraz Arkadiusz Wiśniewski – prezydent Opola.

Przez ponad dwa dni, bo pierwsi goście przyjechali już w czwartek a ostatni wyjechali w niedzielę – Opole stało się stolicą firm rodzinnych i w pełni zasłużyło sobie na ten tytuł. Marszałek woj. opolskiego Andrzej Buła w mowie powitalnej skierowanej do ponad dwustu gości zaprezentował swój region. Opolskie mimo, iż jest najmniejszym województwem w Polsce charakteryzuje się ponad 100 tysiącami firm, z czego 95 proc. to małe i średnie firmy, głównie rodzinne. Część z nich jednak dzięki zaradności i własnej pracowitości rośnie i z czasem staje się dużymi graczami, znanymi na rynku krajowym, europejskim. Wśród słuchających te słowa byli zarówno Ci najmniejsi, jak i najwięksi regionu.

Opolski Zjazd był szczególnym wydarzeniem, w wielu aspektach iskrzący i wymagający organizacyjnie, mam wrażenie, że w pewnym momencie przerósł wyobrażenia zarządu naszego stowarzyszenia, ale przez to właśnie tak wyjątkowy. Wiele lokalizacji, w tym rodzinne progi Dom-EXPO, zrewitalizowanej z rozmachem i smakiem dawnej cegielni w Opolu, nowoczesne a wręcz sterylne wnętrza opolskiego Centrum Wystawienniczo-Kongresowego, Teatr Lalki i Aktora, Park Naukowo-Technologiczny, Zamek w Mosznej, Jura Park w Krasiejowie, Metamuzeum w Paczkowie... Udało się!

Opolskie Centrum Rozwoju Gospodarki wraz z Urzędem Miasta Opole, WiK i wieloma partnerami instytucjonalnymi pokazało Opole od najlepszej możliwej strony. Program naszpikowany został do granic możliwości inspirującymi panelami. Odbierałem głosy uczestników, że pojawił się paradoksalny kłopot z wyborem panelu, bo wszystkie ciekawe i nie dało się być na wszystkich... to chyba lepsze, niż sytuacja odwrotna? Rzeczywiście do rozważenia i roztropnego wdrożenia jest jednak sugestia robienia paneli szeregowo zamiast równolegle. Każda opcja ma swoje plusy i minusy.

fot. Władze Opola przygotowały specjalną dla rodzinnych komunikację ze specjalnym oznaczeniem. 2015 versus 2014.

To podczas tego Zjazdu szczególną swoją rolę zaznaczyli młodzi niepokorni, liderzy, sukcesorzy, czyli drugie pokolenie przedsiębiorców rodzinnych. Już w Warszawie mieli swoje pierwsze, nieśmiałe wystąpienia, ale w Opolu ustanowili jedno z najważniejszych ogniw panelowych Zjazdu. Napisałem o tym w grudniowym, czyli ostatnim póki co papierowym wydaniu Relacji. Uczestnictwo w u-Rodzinach, to możliwość zaistnienia w swojego rodzaju misterium, to uczucie, że jest się w gronie kilkuset przedsiębiorców, członków stowarzyszenia, przedsiębiorców zarówno mikro, małych, średnich, ale też i dużych, którzy swoim dorobkiem, osiągnięciami, załatwianiem często spraw „niemożliwych”, wiedzą, przeżyciami, pokonanymi barierami świadczą, wspierają, a nie konkurują i walczą. To dość odważne określenie, ale uczestnicy zjazdu potwierdzają, że coś w nim jest. Zjazd naturalnie jest płaszczyzną nawiązywania bezcennych kontaktów z przedsiębiorcami rodzinnymi z całej Polski. Ale w tych kontaktach tkwi pewien szczegół, odróżniający to wydarzenie od wszystkich innych jakie znam, stanowiący wartość szczególną dla jego uczestników. To cecha, którą dość trudno wyjaśnić w prostych słowach, zwłaszcza telefonicznie, a opiera się na tworzeniu relacji osobistych, budowaniu tożsamości i wspólnoty. Uczestnictwa w pewnych rytuałach, jak choćby wspólne wyjście do teatru, balu z wielkim tortem, pokazie fajerwerków, podsumowania. To niezwykle silne spoiwo, sprawiające, że nawiązują się przyjaźnie, silne relacje biznesowe, ale przede wszystkim tworzy się środowisko przedsiębiorców, osób, myślących i mówiących o sobie – jestem firmą rodzinną.

fot. Tort, to tradycja każdych u-Rodzin, w Opolu bal przypadł na „Andrzejki“, stąd tort kroiło czterech Andrzejów: P. Bogusz (Oba-Trans), Sadowski (Centrum im.Adama Smitha), Buła (Marszałek woj. opolskiego) i mistrz cukierników – prof. A.Blikle.

Rok temu podsumowałem Zjazd refleksją, że IFR powinno scalać wszystkie aktywności realizowane lokalnie, stając się centrum inicjatyw i idei wokół firm rodzinnych. Powinno stać się transferem doświadczeń poszczególnych kół i inicjatyw lokalnych oraz tematycznych. Stanowi niepowtarzalny i wyjątkowy przez swoje doświadczenia, zebrany kapitał osobowy i merytoryczny żywy organizm. Dziś jestem jeszcze bardziej przekonany do tej tezy i mam wyobrażenie, jak to powinno być zorganizowane. U-Rodziny 2015 to także dość zaskakujące w swojej konsekwencji dla samego stowarzyszenia wydarzenie. Dzięki uprzejmości właściciela Dom-EXPO i osobistej determinacji piszącego te słowa, IFR od stycznia tego roku ma dach nad głową i cztery ściany w samym Centrum Warszawy. Miejsce, w którym wizja może spotkać się z czynami.

A co mówili o Zjeździe uczestnicy? Dzięki uprzejmości TNS poznaliśmy opinie, które w przytłaczającej większości były pozytywne, przykład? Proszę bardzo:

  • - Aktywność. Atmosfera, w tym relacje wzajemne uczestników spotkania. Merytoryczność niektórych, większości prezentacji. Zapiszę się, o ile jest to możliwe od stowarzyszenia.

  • - Miasto Opole, wspólne wyjście do teatru i sam spektakl oraz organizacja paneli w drugim dniu

  • - Możliwość rozmów kuluarowych z innymi uczestnikami. To jest najważniejsza wartość tego zjazdu.

  • - „Ładowanie akumulatorów" podczas rozmów z fajnymi ludźmi.

Oczywiscie były też te bardziej konstruktywne, aby zarząd – dość liczny był bardziej razem, że muzyka mogła być o ton ciszej, że zbyt duże tempo wydarzenia i brak czasu na rozmowy z panelistami, ale są to wszystko rzeczy do skutecznego wdrożenia podczas kolejnych, dziewiątego już Zjazdu firm rodzinnych.

A gdzie zawitają firmy rodzinne w 2016 roku? Pierwsze sygnały wskazują Pomorze, pracujemy nad tym, aby zrobić plan na trzy kolejne Zjazdy. Stowarzyszenie dorasta, ale w pewnym sensie wraca także do swoich korzeni. Przed nami nowe otwarcie, nowe szanse i wyzwania, a kolejne u-Rodziny odbędą się szybciej niż drogi czytelniku myślisz.

Do zobaczenia już niedługo!

 

Sebastian Margalski

luty 2015

 

 

Dodatkowe informacje

Zapraszam do poczytania również:

 u-rodziny firm rodzinnych do 2013 - bilans pięciu zjazdów Marzyciele, czy rzemieślnicy? Pamięć pokoleniowa, czyli Mniej więcej w centrum Europy, czyli mentor pilnie poszukiwany! Słodkie owoce mrówczej pracy Ludwisarnia Felczynski - najstarsza firma rodzinna w Polsce Refleksje o mentoringu firm rodzinnych

Back to Top